wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 6

Marco

Czemu ona musiała wpaść na ten sam pomysł co ja? Teraz jestem cały w jagodach. Poszedłem się umyć. O, Franuś zapomniała schować swojego płynu do mycia. Chyba się nie obrazi jak skorzystam... Spojrzałem na butelkę. Zapach JAGODOWY!? Że what!? Powinna się cieszyć, że dostała jagodami! Ale kobiet nie da się zrozumieć. Umyłem się i przebrałem, a do głowy przyszedł mi szatański plan. A potem OPZNT, czyli Ostateczny Plan Zemsty Na Tomasa. Wyszedłem z łazienki i na palcach udałem się do naszego pokoju. Fran krzątała się tam i robiła porządki. Nagle wyszła z pokoju, a ja ledwo co schowałem się a drzwiami. Szansa dla mnie! Wkradnąłem się na palcach i ukryłem w szafie. Muszę przyznać, że zapełniona była aż po same brzegi. Ciasno mi tam było! Czekałem i czekałem, wreszcie moja żona raczyła się zjawić. Przyszłą w samym szlafroku i położyła się na łóżku. Ja w tym czasie zdążyłem prawie zasnąć tam z nudów. W końcu i ona odpłynęła w objęcia Morfeusza. Na palcach podszedłem do łóżka i położyłem się obok Franuś.

Tomas

Udałem się z moją Violettą do pokoju. Ona bardzo zmęczona (i upita, ale nie będę jej tego wypominać, bo wyląduję na kanapie jak Marco) od razu rzuciła się na łóżko i udawała, że śpi. Zrobiłem tak samo i prawie od razu odpłynąłem. Śniło mi się, że jestem w krainie słodyczy i właśnie mam polizać wielkiego lizaka. Nagle ktoś do mnie przemówił i sen znikł. Zamiast lizaka w ręku trzymałem nogę Violi. Cóż, takie życie. Postanowiłem włączyć sobie My little pony. Oglądałem i oglądałem, aż nagle zamarłem. Tam była przeobrażona księżniczka Celestja! Była cała czarna! Chyba naprawdę Marco chcę się na mnie zemścić! Natychmiast wyłączyłem telewizor i położyłem się obok mojej Violki. W razie czego mnie ochroni.

Francesca

Obudziłam się w środku nocy i poczułam zapach męskich perfum. Odwróciłam się i zobaczyłam smacznie śpiącego Marco. Do głowy wpadł mi pewien pomysł.  Poszłam do łazienki, nałożyłam maseczkę upiększającą i ogórki na oczy. Odkleiłam natychmiast jeden i ruszyłam do pokoju. Ale Marco będzie miał minę! Położyłam się na łóżku i oparłam o ścianę. Z powrotem nałożyłam plaster ogórka na oczy i zasnęłam.

Marco

Obudziłem się rano. Odwróciłem się spodziewając tan mojej Franusi. Zamiast niej zobaczyłem jakiegoś potwora.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!! Fran ratuj, jakiś potwór jest u nas w pokoju!!!!!!!!!!
Zbiegłem na dół i zacząłem biegać wokół stołu jak jakiś opętany. Po chwili zeszli Viola i Tomas z minami 'WTF?'. Nagle zszedł ten okropny potwór! Tomas podjął próbę skoczenia Violi na ręce. Ta odsunęła się i mój kumpel (również największy wróg, ale pomińmy ten fakt) spadł na tyłek. Będzie go bolało...
- Marco ty idioto! To ja! Nie poznajesz mnie! - To Fran?? Od kiedy??
- Wyglądasz jak potwór!
- Moment - Powiedziała i zniknęła w łazience.
Potem wyszła, już normalna i trzymała w ręku jakąś kasetę.
- Co to jest? - Spytała Viola pomagając Tomasowi wstać.
- A, zapomniałam dodać. To kaseta pokazująca jakim idiotą jest mój mąż.
- Dawaj! - Tomas w locie wyrwał jej kasetę z ręki.
- Ja jestem idiotą? Kochanym idiotą...
- No nie wiem, nie wiem...  - Drwiła ze mnie Fran, ale po chwili dała mi buziaka.
- To znaczy, że już nie mam kary?
Zaczęliśmy się kłócić, a bitwę wygrałem ja. Punkt dla Marco, oł jeee!

Wieczorem nalałem wszystkim soku malinowego, który wczoraj przyniósł Tomas. Wszystkim, prócz Violetty.Ha! Zemsta jest słodka!

Violetta

Zeszliśmy na dół jak poprosił Marco. Podał nam soku malinowego kupionego wczoraj przez Tomiego. Mój mąż chciał zamienić się z Marco, ten nie protestował. Wypiłam całą szklankę...

***
 
Taki rozdzialik:)
Co nalał Violce Marcuś?
Wesołego Nowego Roku!
Życzą
NAZWISKOIMIENNICZKI,
Selena Tavelli i Lena Tavelli;*

Xabiuś jaki fotograf<3 :


piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 5

Marco

Tomas. Pożałujesz tego. Nikt nie bedzie tykał mojej Fran
-Kochanie kiedy my wyjdziemy z tej łódki?-zapytała mnie Franuś
-Za moment-uspokoiłem żonę bo chyba ma chorobe morską-Idioto! Zawracaj łódkę i to w tej chwili-powiedziałem a raczej krzyknąłem
-No dobra. dobra. Violuś kiedy indziej se popływamy-popływamy a Violka tylko z lekkim smutkiem przytaknęła.
Po 10 minutach dotarliśmy do brzegu a Fran była cała zielona, lecz gdy wyszliśmy z łódki od razu sie uspokoiła a jej twarz "znormalniała".
-Już spokojnie. Tomas już nigdy nie będzie prowadził łódki bo go zabije.-powiedziałem i spojrzałem na niego morderczym wzrokiem a ten rozłożył ręce jakby nigdy nic.
-No co? Nie wiedziałem że ona ma chorobę morską
-Dobra ale zemsta cię nie minie.
-Haha. Księżniczka Celestja rzuci na mnie klątwe?
-Pożałujesz-powiedziałem i złapałem Fran za rękę
Ruszyliśmy w stronę domu a po chwili dołączyli do nas Viola i Tomas. Dziewczyny oczywiście gadały a ja w ogóle nie odzywałem się do Tomasa. W czasie drogi przyszedł mi do głowy diabelskie boski plan. Jak weszliśmy wziąłem wiadro i wsadziłem tam duuuuuuuuuuużzo jagód. Wiem że strasznie brudzą ale jak zemsta to zemsta. Nikogo nie było więc wiadro postawiłem na drzwiach od pokoju Violi i Tomasa. Viola wyszła gdzies z Fran a Tomas? Nie wiem gdzie polazł. Schowałem się za rogiem gdzie tak czekając zasnąłem. Nagle usłyszałem huk i krzyk. Wyjrzałem i zauważyłem moją żonę w jagodach.
-Mnie nie przechytrzysz-powiedział Tomas-Ja wszystko wiem.
-Weź nie strasz.
-Marco!!!!!!!!! Ja Cię zabiję. Dlaczego postawiłeś wiadro na drzwiach do naszego pokoju?
No tak. Pewnie pomyliłem pokoje. Są takie identyczne. Ale to łączy się z tym że będę miał niezłą pogawędkę z Fran a co gorsza może będzie chciała spać w innym pokoju? A ja bez niej nie wytrzymam.

Tomas

-Kochanie chodź. Bo tutaj zaraz stoczy wojna o to kto bedzie spał w pokoju.
-Gdzie idziemy?-zapytała mnie Viola
-Hmm. Mam pomysł
Złapałem ją za rękę i wyszliśmy zostawiając ich samych. Spacerując uliczkami Wenecji zauważyłem Wesołe miasteczko.
-Idziemy?-zapytałem
-No możemy-powiedziała Viola i ruszyłyśmy na diabelski młyn na który tak bardzo ja chciałem iść.
Jak tylko weszliśmy od razu tego pożałowałem bo nie wiedziałem że to będzie tak wysoko. Z jakieś 30 metrów. Albo i więcej. Violuś oczywiście się nie bała. Jezu ożeniłem się z kobietą która niczego się nie boi. Są plusy jak coś to mnie obroni. Spojrzałem w dół i przełknąłem ślinę. Koło nagle ruszyło z taką szybkością że moje serce skoczyła do gardła.
-Jak ty się tego możesz nie bać?-zapytałem
-Jakoś mam tak że się nie boję-powiedziała z uśmiechem na twarzy
-Szczęściara-powiedziałem i przytuliłem się do Vili bo ja się strasznie bałem w przeciwieństwie do niej.
Po Wesołym miasteczku poszliśmy popływac bo przecież Marco i Fran nam nie dali. Było bardzo romantycznie. Później poszliśmy do restauracji na romantyczną kolację gdzie wypiliśmy troszkę za dużo wina. Wrócilismy do domku a tam Marco spał na kanapie.

Francesca (moment wyjścia Viomas z domu)

-O nie. Za karę masz zakaz wchodzenia do pokoju zakaz zbliżania się do mnie i.... nie wiem. Ale masz zakaz do robienia wszystkiego co jest związane ze mna.
-No ale
-Żadne ale-krzyknęłam i poszłam się umyć z tych jagód.-A i śpisz na kanapie-wydarłam się.
Ja go zabiję. Dlaczego musiałam się ożenić właśnie z nim? Może dlatego bo jest słodki. Ale inteligentny to nie za bardzo. Ale i tak kocham go takiego jaki jest. Wyszłam z łazienki i poszłam do siebie.Na podłodze zauważyłam wiadro. Może są tez i jagody. Znalazłam je w kuchni. Uzupełniłam nimi wiadro i podeszłam do Marco od tyłu. Leżał akurat na kanapie więc żadnym problemem było podejście do niego i wywalenie tego wszystkiego na jego biały podkoszulek i jego pusty łeb. Nie był zadowolony ale mówi się trudno. Ząb za ząb Oko za oko.

Taki se rozdzialik. Nawet mi wyszedł. Przepraszam ze tak długo nie było rozdziału ale jak zaczynałam ne mogłam skończyć ;(
Pozdrawiam
~~Gabi Tavelli

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 4

Violetta
- To wy nas zdradzacie? - Na co oni poszli w śmiech.
Spytałyśmy, to mało powiedziane. Raczej wykrzyczałyśmy im to w twarz.
- My gadaliśmy o was, dziewczyny! - Powiedział mój Tomi, na co odetchnęłam z ulgą.
- Dobra, dobra, koniec zabawy. No to co mój głupek i jego przyjaciel kombinują? - Spytała Francesca.
- Ej, a ja nie jestem twoim głupkiem? - Spytał Tomas z miną pokrzywdzonego psa.
- Ty jesteś głupkiem Vilu...
- A! To super!
Jeszcze się długo z nimi droczyłyśmy, a mój kochany mąż wspomniał o danej mi obietnicy, mianowicie ma powiedzieć mi za dwa dni. Więc jesteśmy umówieni. W pewnym momencie odwróciłam się i zobaczyłam jedną z wielu rzeczy, na które miałam ochotę. Wskazałam na budynek, a Francesca poszła ze mną. Idziemy na zakupy!

Marco
Wreszcie poszły... Miałem wreszcie czas porozmawiać z Tomasem o naszym planie wywiezienia dziewczyn gdzieś, na razie nie wiemy gdzie... To w ramach podróży poślubnej.
- Jakieś sugestie Tomas? Obiecałeś, że coś wymyślisz...
- No, jakoś nie miałem czasu...
- Wiedziałem. Jako twój wspaniały kumpel, pomyślałem i wymyśliłem...
- To cud! To cud! Marco pomyślał!
- Wenecję! - Dokończyłem.

*Dwa dni później*

Francesca
- Marco, gdzie mnie wieziesz? - Zapytałam. Miałam już dość tego, że obudziłam się w samochodzie z chustą przewiązaną na oczach.
- Niespodzianka!
Po chwili jazdy dojechaliśmy (WRESZCIE!). Nie zdejmując mi chusty, mój mąż poprowadził mnie nie wiadomo gdzie. W pewnym momencie wziął mnie na ręce.
- Marco, co się stało?
- Schody... - Odparł tylko.
- Jesteś wspaniałomyślny.
- Przecież wiem!
Nagle usłyszałam głos Violetty. Złapałyśmy się za ręce. Na trzy cztery chłopaki odsłonili nam widok na świat. Jesteśmy na lotnisku! Siedząc w samolocie, co chwila pytałam się Marco gdzie lecimy. On mówił, że to niespodzianka. Kolejna! Wytrzymać się nie da! W końcu poczułam znajomy zapach, taki, jaki jest we Włoszech! Jesteśmy w Wenecji! Przytuliłam się do Marco i udaliśmy się do hotelu.

Tomas
Następnego dnia obudziłem się obok mojej kochanej Violi. Objąłem ją w pasie. Ona tylko zaprzeczała i przewróciła się na drugi bok. No cóż, czasem trzeba przyznać dziewczynom rację. Ubrałem się, a z kieszeni spodni wyciągnąłem portfel. Moja żona spojrzała na mnie tym swoim powalającym wzrokiem 'Co znowu wymyśliłeś?' i sama poszła się przebrać. Zeszliśmy na dół a tam czekali już Fran i Marco. Poszliśmy nad wodę, a ja wynająłem łódkę. Francesca dziwnie pobladła i przełknęła ślinę. Wsiedliśmy do łódki, Violetta wychylała się i patrzała na to piękne miasto. Porobiłem jej kilka zdjęć. Jej przyjaciółka - wręcz przeciwnie, siedziała przytulona do Marco. W końcu leciutko popchnąłem Fran i przez przypadek ona prawie wypadła z łódki. Prawie, bo Marco ją złapał ją za rękę i pociągnął, teraz to ona leżała na nim. Mój kumpel przeszył mnie wzrokiem zabijającym od razu, lecz ja jestem taki wspaniały i żyję! Lecz czuję, że mam u niego przechlapane...

Świąteczna Fran:)
Jak widzicie, teraz ja tu wam napisałam xd
Przy okazji zapraszam na mojego drugiego bloga:
POZDRAWIAM,
Lena Tavelli;*

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 3

Tomas

Jak tylko pomogliśmy Fran zawieźć Marco do domu ja pojechałem z Violą do naszego mieszkania. Jak tylko weszliśmy Viola sie położyła a ja obok niej. Oczywiście ja jak to ja nie mogłem się powstrzymać (XD) No i zrobiliśmy to.
Rano, a mianowicie o 13 obudziłem się. Viola spała obok lecz po chwili się odwróciła. Pocałowała mnie ale tą piękną chwilę przerwał dźwięk mojego telefonu. Odebrałem i oczywiście usłyszałem Marco
-Czego?-zapytałem
-Jezu człowieku nie drzyj się tak-powiedział-Ja mam kaca
-Spoko. Sorry. To po co dzwonisz?
-Chciałem się spotkać i pogadać no wiesz o czym
-Tja-moja kochana żona podsłuchiwała moją rozmowę więc dlatego zaczęła się na mnie jakoś dziwnie patrzeć.
-No dobra za dwie godziny tam gdzie zawsze.
-Jasne-odpowiedziałem i odłożyłem telefon
-Co Wy kombinujecie?
-Niespodzianka-powiedziałem i pocałowałem
-O nie. Najpierw mówisz potem całujesz-powiedziała a ja "obrażony" wstałem i poszedłem do kuchni.
Po chwili poczułem delikatne dłonie mojej żony na moich ramionach.
-Na serio mi nie powiesz?-zapytała stojąc przede mną w mojej koszulce.
-Powiem ale za....dwa dni okej?
-I ani dnia dłużej-powiedziała.
-Tak jest-powiedziałem a Viola mnie pocałowała.
Czyli jednak mam dar przekonywania.

Francesca

Coś ten Marco kombinuje. I dowiem się co. Rano schował się w kiblu i z kimś gadał a później wyszedł jakiś szczęśliwy. Jednak najciekawsze było to że jak zeszłam do kuchni mój Marcuś stał przy garach i robił dla nas śniadanie. Niby nic w tym dziwnego jednak on NIGDY nie robił żadnego jedzenia. On nawet nie potrafi chleba pokroić bez draśnięcia się w palec.
-Co kombinujesz?-zapytałam
-Ja? Nic.-powiedział
-Ta na pewno ty nigdy nie gotujesz.
-No ale kiedyś muszę zacząć-powiedział-Podano do stołu-dorzucił i na stół zaniósł jajecznicę która była pyszna
-I jak jajecznica?-zapytał
-Pyszna. Ale i tak masz mi powiedzieć co kombinujesz-powiedziałam poważnie
-Nie kombinuje nic-powiedział
-Tja jasne-powiedziałam
-Ja muszę wyjść-powiedział
-Gdzie?
-Niespodzianka-powiedział
I wyszedł.

Viola

Tomas wyszedł z domu. Czas na małe śledztwo. Zadzwoniłam do Fran i jak się okazało Marco też wyszedł. Wyszłam za Tomasem a Fran za Marco tak uzgodniłyśmy. Po 15 minutach skradania zauważyłam w oddali Fran. Która śledziła Marco. Jak tylko mnie zauważyła od razu do mnie skrycie podbiegła. Nasi mężowie usiedli na ławce i zaczęli rozmawiać. Coś o jakiś dziewczynach czy coś. W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam:
-To wy nas zdradzacie?-na co oni poszli w śmiech

Taki se rozdzialik. Jutro lub w weekend pojawi się next napisany przez Lenę.
Pozdrawiam
~~Gabi Tavelli

środa, 18 grudnia 2013

Wiadomość

Mam dwie wiadomości
1 Niestety Sonia musiała odejść ;(
2 Będę teraz prowadziła bloga z Leną Tavelli

No to na tyle. Rozdział pojawi się niedługo ;)
~~Gabi Tavelli

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 2

Violetta

Tort był naprawdę przepyszny. Marco co chwila wstawał by coś obgadać z Tomasem.
-Jejku jak on sie trzyma na nogach taki upity?-zapytałam się mojego męzusia
-Pociesza go pewna myśl-powiedział
-Jaka?
-Niespodzianka
-No powiedz nawet swojej żonie nie powiesz????
-Nie-odpowiedział-Ide tańczyć. Ty też?-zapytał i sie przecudownie usmiechnął.
Kocham ten uśmiech. Jemu nie da się odmówić
-No dobra-wstałam i zaczęliśmy wirować na parkiecie.
Około 4 nad ranem goście zaczęli się zbierać aż w końcu zostaliśmy tylko ja Tomas i Marco z Fran?
-Co wy kombinujecie?-zapytała się Fran mojego męzusia bo Marco spał na stojącą.

Tomas

-My nic nie kombinujemy-odpowiedziałem poważnie
-Ale o co chodzi? Ja chcę do mamy.-zaczął majaczyć Marco
-Stary. To jest mój ślub i się tak nie upiłem? Jak to mozliwe?
-A może tak że na naszym ślubie było odwrotnie-zaśmiała się Fran
-Nie przesadzaj. Troszkę więcej wypiłem i już było odwrotnie-powiedziałem
-Taaaa Troszkę-skomentowała Viola
-A co myle się?
-Gdzie. Ty nigdy sie nie mylisz-powiedziała i zaczęła się śmiać.

Francesca

Viola zaczęła się śmiać jak jakaś głupia. Po chwili ja i Tomas też się śmialiśmy a Marco padł na podłogę i zaczął chrapać. Kiedy sie w końcu opanowaliśmy Tomas zaczął:
-Może Ci pomożemy-przybliżył się do Violi i cos jej wyszeptał na ucho na co ona się zachichotała
-Dam radę. Wyszłam za niego wiedząc w co się pakuję. I teraz dam radę-powiedziałam i podniosłam go aczkolwiek z ledwością.
-Pomożemy Ci. Dla nas to nie problem-powiedziała Viola i złapała Marco za ramię by nie upadł.
Ja złapałam Marco z drugiej strony a Tomas poszedł nam otworzyć samochód.
-A właściwie to kto będzie prowadził?-zapytał Tomas
-No ja mogę. Wypiłam tylko jeden kieliszek więc nic nam nie będzie-powiedziałam i usiadłam za kierownicą.
Oni wpakowali Marco do auta i ruszyliśmy. Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy pod moim domem gdzie pomogli mi zanieść Marco do pokoju a sami pojechali spędzić noc a raczej ranek poślubny. Poszłam sie jeszcze szybko przebrać a jak położyłam się koło Marco myślałam że zaraz padnę. Tak od niego jechało alkoholem że koniecznie musiałam użyć odświeżacza.
-OD razu lepiej-powiedziałam na co mój Marcu szaczął coś nawijać
-Księżniczka Celestja. Uratuje nas.-i zaczął chrapać
Ja po chwili też zasnęłam niespokojnym trochę snem.

No to taki se rozdział. Sonia go nie napisała bo piszę teraz rozdział na swoim innym blogu. Liczę że Wam sie podoba. Liczę na szczere komentarze.
Pozdrawiam
~~Gabi Tavelli

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 1

Violetta

Po wyjściu z kościoła jak na każdym ślubie odbyło się wręczanie kwiatów,prezentów i życzeń typu ,,Szczęścia na nowej drodze życia''.Później wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na wesele.Tam mój Tomi przeniósł mnie przez próg i za nami weszli wszyscy goście.Rozpoczęła się zabawa.Wyszliśmy na parkiet aby zatańczyć ,,pierwszy taniec weselny''.Po naszym występie usłyszeliśmy gromkie brawa i wszyscy zaczęli tańczyć.Po długiej zabawie tak około dwudziestej czwartej lider zespołu zaczął mówić.

-Kochani goście,był ślub a teraz czas powiększyć rodzinę,a gdy państwu młodym urodzi się dziecko to w czymś tego szkraba trza będzie wozić,a więc zbieramy pieniążki na wózek,każdy wrzucając pieniążki do koszyczka który trzymają świadkowie może zatańczyć z panem młodym lub panią młodą.-powiedział na co się zaśmialiśmy i stanęliśmy na parkiecie.

Muzyka zaczęła grać a do nas rzuciły się tłumy. Szczególnie do Tomasa i to oczywiście dziewczyny,trochę byłam zazdrosna w końcu to mój i tylko mój mąż a one prawie go rozerwały,chociaż nie tylko dziewczyny bo Marco też poszedł do Tomasa gdyż miał już na swoim kącie ze trzy butelki wódki.Gdy wreszcie skończyliśmy to Marcin(lider zespołu) wraz z Francescą i Marco który praktycznie tylko przeszkadzał zaczęli liczyć pieniądze.

-No proszę państwa zebraliśmy cztery tysiące!-zaczął-to będzie wypasiony wózek-zaśmiał się-a teraz sprawdzę wiedzę pana młodego-powiedział i podszedł do Tomasa-Czy wiesz co oznacza skrót na banknocie NBP?

-Narodowy Bank Polski-zaczął Tomas

-Otórz nie! To oznacza Nie dawaj Babie Pieniędzy-na co wszyscy się roześmiali

Potem odbyły się oczepiny a jeszcze później był tort.


To więc tak dodałam rozdział tylko tutaj bo udało mi się na moment włączyć komputer. Ale musze wyłączać bo siostrzenica już marudzi. 
Rozdział pisała Sonia tylko nie mogła dodać więc przesłała mi a ja wrzuciłam więc wszystki pochwały za rozdział to do niej ;).
Pozdrawiam 
~~Gabi Tavelli

środa, 11 grudnia 2013

Prolog

Violetta

Jestem Violetta i mam 20 lat. Jestem bardzo szczęśliwa bo dzisiaj biorę ślub z moim ukochanym Tomasem. Już się nie mogę doczekać gdy zostanę panią Heredia. Jesteśmy razem od blisko dwóch lat i mogę stwierdzić bez wahania że to były najlepsze dwa lata mojego życia. Liczę że kolejne będą jeszcze lepsze. 
Właśnie się szykuję do tego ślubu. Z drobna pomocą Fran.
-Fran? Dlaczego nie chciałaś pojechać na swoją podróż poślubną od razu po ślubie? Tylko czekałaś na mój ślub? 
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką a tydzień później dużej różnicy nie zrobi. Przy okazji nawet Marco stwierdził że fajniej będzie w czwórkę-powiedziała moja najlepsza przyjaciółka
-Dziękuję za wszystko-powiedziałam i się do niej przytuliłam
-Gotowa do ślubu?-zapytała
-Stresuje się trochę
-Nie martw się ja też przez to przechodziłam-odpowiedziała
Nagle do mojego wszedł mój ojciec z którym po chwili szłam pod rękę w stronę ołtarza. Spojrzałam w stronę Tomasa. Na jego twarzy malował się uśmiech. Uśmiech szczęścia. Po przemowie księdza złożyliśmy przysięgę małżeńską. Wszyscy na sali mieli uśmiech wypisany na twarzy oprócz Leona. On do dzisiaj nie zrozumiał że ja chcę być z Tomasem. Mniejsza o Leona. Właśnie zostałam żoną Tomasa. Wpięłam się w jego usta. W końcu mogę być szczęśliwa u boku Tomasa.


Taki se prolog. Nawet mi wyszedł. Miałyśmy z Sonią pomysł na dłuższy ale za długi prolog by wyszedł. Liczę że ten się podoba.
~~Gabi Tavelli


I kolejny bloguśek ;)

Założyłam tego bloga i bedę go prowadziła z Sonią Malik. 
Będzie on głównie o Viomas i Marcescę.
No to tyle na razie. 
Prolog dzisiaj.
~~Gabi Tavelli